Nowa "miejska ogrzewalnia z łaźnią" urąga wszelkim standardom. Upór władz miasta dotyczący wyprowadzenia ośrodka z lokalu PCK szkodzi potrzebującym już dziś, a wszystkim oleśniczanom - niebawem. W tle zachwyty ratusza, egzaltacja radnych Bronsia i, jak się wydaje, rażące zaniedbania miejskich służb.
Wprowadzenie
Polski Czerwony Krzyż to organizacja, która pomaga każdemu potrzebującemu bez względu na jego status czy przekonania. Oleśnicki oddział PCK, inicjując i realizując rozmaite akcje charytatywne, na stałe wpisał się w panoramę naszego miasta. W ostatnich latach prowadził także ogrzewalnię dla bezdomnych.
W ośrodku przy ul. Wojska Polskiego osoby bezdomne znajdowały wsparcie, ciepły posiłek, czystą odzież i możliwość, by się przespać. Jeszcze przed wakacjami PCK dowiedział się, że musi opuścić lokal, w jakim od lat pomagał mieszkańcom. Ratusz zadecydował, że biura i ogrzewalnia ulokowane zostaną w zamieszkałej kamienicy przy ul. Bocka. Decyzja ta spotkała się ze zdecydowanym i zrozumiałym sprzeciwem zarówno mieszkańców, jak i radnych Oleśnica Razem oraz Koalicji Obywatelskiej.
Pod naporem argumentów burmistrz uległ, ale PCK i tak musiało opuścić swoje stałe miejsce i formalnie pozostaje bez lokalu, w którym chociażby mógłby przechowywać i rozdzielać potrzebującym żywność czy ubrania.
Na prowadzenie ogrzewalni rozpisano zaś konkurs, ponieważ według Jana Bronsia dotąd "wydatki były nieuzasadnione" i ogrzewalnię poprowadzi "ta organizacja, która zaproponuje najkorzystniejsze warunki dla miasta."
Koncepcja rozdzielenia niesienia pomocy bezdomnym od PCK jest kuriozalna. Ogólnopolska organizacja ma zasoby, dysponuje ubraniami, jedzeniem, a w dotychczasowym lokalu oferowała możliwość spożywania posiłków, snu, kąpieli, prania...
Zaplecze może było skromne, ale schludne, zadbane i ciepłe, a na potrzeby bezdomnych w zupełności wystarczające:
Ogrzewalnia, którą prowadził Polski Czerwony Krzyż w Oleśnicy przy ul. W. Polskiego 13
Mimo doskonałej realizacji powierzanych zadań i adekwatnego do potrzeb wyposażenia, decyzja burmistrza była nieodwołalna.
Nie można wykluczyć, że przyczyna kłopotów oleśnickiego oddziału PCK leży w zmianie władz tej organizacji, do której doszło w lipcu: do nowego zarządu nikt z PCK nie zgłosił radnego Klubu Bronsia Aleksandra Chrzanowskiego, który po ogłoszeniu wyników ostentacyjne wyszedł z sali. Jan Bronś ma słabość do Chrzanowskiego. Po odwołaniu go przez większość radnych z fotela szefa Rady Miasta, burmistrz ukorzył się nawet przed znienawidzonym Prawem i Sprawiedliwością, by tylko przywrócić swojego protegowanego na stanowisko (na którym zresztą się nie sprawdzał).
Bez względu na motywację miasto (poprzez MOPS) ogłosiło konkurs na ogrzewalnię i od 31 października zaczęła ona funkcjonować.
Władza chwali się sukcesem
Zastępczyni Jana Bronsia poinformowała naród poprzez Facebooka o podpisaniu umowy ze Służbami Ratowniczymi. Umowa dotyczy, jak pani Edyta pisze, "Miejskiej ogrzewalni i łaźni". Pochwałom i "serduszkom" pod tym wpisem nie było końca, a przodowali, a jakże, zachwyceni radni Klubu Bronsia z Sylwią Wawrzyńską na czele.
My też ucieszyliśmy się niezmiernie. Serio! Miejska ogrzewalnia i łaźnia to nie w kij dmuchał...
Ludzie bezdomni naprawdę potrzebują pomocy. Często cierpią na chorobę alkoholową, tym bardziej więc należy otoczyć ich opieką i próbą leczenia.
Wszystko to oznacza, że otwarta tydzień temu miejska ogrzewalnia musi być miejscem gwarantującym wszelką możliwą pomoc, w tym możliwość umycia się, godnego spożywania posiłków, odpoczynku - a skoro władze wymusiły przeprowadzkę, to zapewne zorganizowano to w lokalu o wyższym (lub przynajmniej identycznym) standardzie niż poprzedni. Ta zmiana, skoro do niej doszło, musiała być zmianą na lepsze!
Kiedy zatem przeczytaliśmy, że "magistrat wskazał lokalizację", byliśmy pewni, że musi być dobrze.
Nawiasem mówiąc "magistrat" to nieco archaiczne określenie władzy wykonawczej w samorządzie, czyli u nas - burmistrza lub po prostu ratusza. Czyli u nas - nadal burmistrza. Nie MOPS-u.
Skoro więc mowa o ogrzewalni "miejskiej" i to utworzonej przez władze "odpowiedzialne za Oleśnicę", której to Oleśnicy "należało przywrócić blask", a jej lokalizację wskazuje burmistrz który powyższe hasła powtarzał w swojej kampanii wyborczej niczym mantrę... musieliśmy to sprawdzić.
"Oleśnica zasługuje na wszystko, co najlepsze"
Kolejowa 2. Wąski wjazd pomiędzy garażami, dziura przy dziurze. Na terenie firma reklamowa i siedziba Służb Ratowniczych. Na błotnistym podwórku sporo aut, w tym karetki. Kręcą się jacyś ludzie, część wygląda na bezdomnych i zmarzniętych. Jeden coś je.
- Nie wolno nam jeść w środku - tłumaczy - w środku tylko herbata. Jedzenie dostajemy w naczyniach jednorazowych na dworze. Niby przez kowida. Zimno jest.
Nasza obecność przed wejściem budzi zainteresowanie reszty użytkowników miejskiej ogrzewalni.
- Panie, przez 5 lat korzystałem z ogrzewalni PCK. Tam to pałac był. Tutaj widzicie jak jest, a wejdźcie do środka!
Wchodzimy. Zapachy adekwatne do miejsca, ale nie to uderza najbardziej.
- Nie mamy gdzie się umyć! - krzyczy do Beaty Krzesińskiej kolejna osoba - w PCK był prysznic, było normalnie. Tutaj jest masakra!
Rozglądamy się. Spod ziemi wyrasta... ktoś. Nie wiemy, opiekun, dozorca? Po chwili rozmowy słyszymy, jak telefonuje.
- Radni są tu jacyś... Tak... Pytają i oglądają... - słychać stłumiony głos. Gospodarz nie potrafi powiedzieć kiedy nastąpił odbiór lokalu przez kogokolwiek z miasta. Nie wie, czy ktoś oglądał pomieszczenia przed rozstrzygnięciem konkursu.
Zwracamy uwagę na kilka krzeseł.
- Tu śpimy! - tłumaczy jeden z bezdomnych.
- Jak to???
- No normalnie, na siedząco - dodaje kolejny.
- To jest polecenie burmistrza! mają spać na siedząco na krzesłach! - wtrąca się nagle gospodarz, który najwyraźniej skończył już rozmawiać przez telefon. Kwestię, że burmistrz kazał spać na siedząco, powtarza potem jeszcze kilkakrotnie.
Pytamy, czy "miejską ogrzewalnię z łaźnią" zgłoszono Sanepidowi i czy była tu jakakolwiek kontrola.
Nikt nie wie.
Wychodząc mijamy jeszcze jednego bezdomnego.
- Zabieram majdan i spadam. Chciałem się umyć, ale nie było gdzie. Poradzę sobie bez was!
Podobno nie był jedyny. Nikt więc nie będzie miał prawa się dziwić, jeśli zimą przybędzie bezdomnych na klatkach schodowych, w pomieszczeniach bankomatów, na ogródkach działkowych... I to w dobie pandemii!
Sprawę chcemy wyjaśnić do końca. W środę 4 listopada rano Paweł Bielański dzwoni do MOPS-u, który formalnie prowadził postępowanie. Nie ma sensu streszczać rozmowy z urzędniczką, po prostu potwierdziło się to, czego można było się domyślić:
nie było żadnej terenowej kontroli zgłoszonej do konkursu oferty lokalu ze strony miasta. Nie było żadnego protokołu określającego stan obiektu. Nikt z MOPS się w nim nie pojawił ani przed rozstrzygnięciem, ani po.
Z Urzędu Miasta ("magistratu") też nie.
Na miejscu nie pojawił się też nikt z radnych Klubu Bronsia ani nikt od koalicjanta burmistrza - czyli Prawa i Sprawiedliwości.
Pani Edyta Małys-Niczypor odtrąbiła sukces, a nikt nie zweryfikował stanu faktycznego.
"Oleśnica zasługuje na wszystko, co najlepsze" - grzmiał w kampanii wyborczej Jan Bronś. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ma on dość osobliwe podejście do własnych słów.
Gwoli ścisłości: nie krytykujemy Służb Ratowniczych z Oleśnicy. Każdy mógł się zgłosić do konkursu. Każdy oferent mógł też spodziewać się wizji lokalnej i ewentualnych uwag lub zaleceń do wdrożenia, by oferta została uznana za wystarczającą. Nic takiego nie miało miejsca, a postępowanie rozstrzygnięto, więc miasto uznało ofertę za wystarczającą. I tyle.
Służby Ratownicze zapewne wykonają tam remont, ale zamawiający powinien wziąć to pod uwagę wcześniej - zanim zamknął drzwi ogrzewalni prowadzonej przez PCK, żeby zrobić sobie "miejską".
Mamy jednak do czynienia z dramatem wielu ludzi, którzy wymagają pomocy. Oczekujemy, że miasto zamiast rozpływać się w samozachwytach przy ekstatycznym aplauzie radnych Klubu Bronsia, do czasu przystosowania swojej "miejskiej ogrzewalni i łaźni" do jakiegokolwiek użytkowania, znajdą dla bezdomnych lokal zastępczy - z pełnym wyposażeniem.
Jeden jest nawet wolny.
Ten po PCK.
Comments